Publications

GRZEGORZ Z NYSSY

Augustin Sokolovski

Dziś 23 stycznia Kościół czci pamięć św. Grzegorza z Nyssy (335-395). Święty był teologiem, filozofem, tym, który widział samego Boga i interpretatorem Pisma Świętego. Grzegorz jest jednym z największych ojców i nauczycieli Kościoła w historii chrześcijaństwa.

Podobnie jak Bazyli Wielki (330-379), Grzegorz z Nazjanzu (325-389), uważany jest za jednego z ojców Kościoła, których nauka o Kościele nazywa 'Wielkimi Kapadokczyjkami'. Ojcowie ci przebywali i tworzyli w Kapadocji (rejon w północno-wschodniej Turcji). Stąd nazwa, która ich jednoczy.

W tajemniczej narracji Księga Rodzaju opowiada o tym, jak biblijny Patriarcha Jakub walczył z Bogiem (Rdz,32,24). W odniesieniu do realiów życia duchowego epizod ten przedstawia próbę odejścia osoby religijnej od wyboru i powołania. Bóg, jak się wydaje, ustępuje, ale w końcu zawsze wygrywa.

Taka 'walką z Bogiem' w dużej mierze jest opisana w biografii Grzegorza. Urodził się w 'rodzinie świętych', był młodszym bratem Bazylego Wielkiego.

Już jego imię Grzegorz, greckiego pochodzenia, oznacza "przebudzony, czujny, czekający na Drugie Przyjście Pana", sugeruje, że jego pochodzenie było głęboko chrześcijańskie.

W młodości Grzegorz został tonsurowany na lektora świętych pism. Ale wbrew wpływom krewnych, a przede wszystkim brata, wybrał świecką karierę prawnika i ożenił się.

Druga połowa IV wieku była niezwykle trudnym okresem dla Wschodniego Kościoła. Postanowienia I Soboru Powszechnego z 325 r. w Nicei były zapomniane lub świadomie pomijane.

Począwszy od syna Konstantyna Wielkiego, Konstancjusza (337-361), cesarze otwarcie popierali arianizm. Ta herezja, potępiona przez Sobór Powszechny w Nicei, zaprzeczała boskości Jezusa Chrystusa.

Arianie twierdzili, że Pan został stworzony, to znaczy po prostu wymyślony przez Boga jako pośrednik między nim a ludźmi.

Cesarze widzieli w wymyślonej przez arian absolutnej władzy Boga Ojca uzasadnienie dla swojej własnej arbitralnej, bezwzględnej i niepodzielnej władzy.

Należy zauważyć, że biblijna chrześcijańska Doktryna Trójcy Świętej jest jedną z uzasadnień klasycznej zasady podziału władzy obowiązującej aż do naszych współczesnych czasów. Taka jest teologiczna siła nawet dla nieteologicznych zasad!

Episkopat Kościoła Wschodniego w obawie przed władzami, z egoistycznych pobudek, albo po prostu z ignorancji, niewiedzy, był po stronie heretyków. Co gorsza, do owego czasu prawie nikt spośród wielkich uczestników Soboru w Nicei, takich jak Spiridon z Trimifunt (278-348), święty Mikołaj (270-348) już nie dożył.

Wielu zostało pozbawionych wpływów i głosu, a inni, jak Wielki Atanazy z Aleksandrii (298-373) byli wielokrotnie skazywani na wygnanie.

Tylko niektórzy z arian byli mocni intelektualnie i to oni próbowali pokonać władzę i wiarę wspomnianych ojców Kościoła za pomocą sporów filozoficznych i Pisma Świętego, co nie było zgoła bezpieczne. 

Filozofia była podobna do współczesnych technologii komputerowych, podobnie jej autorytet był ogromny.

Dzięki mocy boskiej predestynacji, w tym w dużej mierze dzięki staraniom świętego biskupa Melecjusza z Antiochii (+381), Bazyli Wielki został arcybiskupem Cezarei, a tym samym stał na czele lokalnego kościoła Kapadocji.

W tym momencie cesarzem był Walens (364-378). Cesarz był oczywistym zawziętym ariańskim heretykiem i groził Bazylemu wygnaniem, a nawet zamordowaniem.

W odpowiedzi Bazyli potępił cesarza. Jego słowa przeszły do historii jako jedno z najbardziej chwalebnych i znaczących wystąpień sprzeciwu Kościoła wobec heretyckiej przemocy państwa. 

Bazyli nie wystraszył się mocy ceszrza i nie ustąpił. Co więcej, za to sam zabobonny Walent udał, że się ugiął i zaczął działać podstępnie.

Prowincję Kapadocję, która była diecezją Bazylego, Walens podzielił na dwie części - w ten sposób usiłowałon osłabić wpływ św. Bazylego. Pod kierownictwem Świętego znajdowało się około pięćdziesięciu biskupów. Walens realizując swój niecny zamiar chciał podważyć kanoniczne podstawy duchowej władzy Świętego. 

Św. Bazyli w odpowiedzi zaczął wyświęcać na biskupów swoich wiernych wiedząc o nich, że są katolikami z przekonania i silnymi intelektualnie. A trzeba było działać bezwłocznie, natychmiast, w przeciwnym razie episkopat wpadłby w ręce arian.

Wśród wyświęconych był także brat Bazylego, Grzegorz. Wbrew swemu pragnieniu stał się on biskupem miasta Nyssa - dzisiejszego Nevsehir znajdującego się w samym sercu Turcji.

Podobnie jak diecezja Sasima, którą Bazyli stworzył dla swojego przyjaciela Grzegorza Teologa, a także wbrew jego woli, diecezja w Nyssie została założona przez świętego.

Grzegorz był niezwykle utalentowany intelektualnie. Pobożność, którą nabył od dzieciństwa nigdy od niego nie odstępowała. Dlatego z miłości do wiary chrześcijańskiej zgodził się przyjąć stan biskupa. 

Jednak, podobnie jak to było z Grzegorzem z Nazjanzu w Sasimach, zarządzanie diecezją Grzegorzowi w Nyssie nie szło pomyślnie i około 375 roku, oskarżony o nadużycia gospodarcze został obalony przez biskupów ariańskich.

Ale wszystko zmieniło się nagle, gdy w 379 roku Gregorza dotknęła śmierć jego wielkiego brata. Św. Bazyli zmarł nagle,nie zdążywszy zakończyć swoich najważniejszych traktatów, w tym „Sześciodniówki”, a także „Przeciwko heretykowi Eunomiuszowi”.

Obaj Grzegorzowie znaleźli się przed faktem śmierci Nauczyciela. Dla obu wydawało się, że dzieło doktryny nicejskiej zginęło. Wydawało się, że walka z Bogiem została wygrana. Ale wkrótce stało się tak, że była to walka przeciwko sobie i na dodatek niszczyła ona Kościół.

Następnie, dzięki niesamowitej inspiracji z góry, jakby stając się ręką Boga, nowym żyjącym bratem Bazylim, Grzegorz z Nyssy zamienił się w mocny filar Kościoła. Stał się fundamentem 'wielkiego boskiego państwa' zstępującego wprost od Boga z nieba (por. APOK.21).

Podjął się kontynuowania tego, co rozpoczął Bazyli, a ponadto doskonalił swoje prace. Tak więc po upływie zaledwie dwóch latach prawdziwie katolicki cesarz Teodozjusz I (347-395) ogłosił Grzegorza biskupem, społeczność w wierze z którym oznaczało nienaganną prawdziwą wiarę chrześcjańską.

Grzegorz z Nyssy głosił wśród narodów ewangelię, wyruszał na misje do Armenii, a nawet Arabii, głosił kazania i pisał listy do wiernych. Wraz z Grzegorzem Teologiem, zdołał obalić wszystkie argumenty heretyków - arian, które były szeroko głoszone w tym czasie.

Tak więc Bazyli odtąd głosił jakby z Nieba, aby spełniły się słowa Apokaklipsy: „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę mówi Duch im, aby odpoczywali od prac swoich, a uczynki ich idą za nimi”. (APOK.14,13).

Jednocześnie, w przeciwieństwie do Grzegorza Teologa, którego charakterowi było jakby nieodłączne przygnębienie, a nawet skłonność do depresji w jakimś oszałamiająco współczesnym nam sensie, Grzegorz z Nyssy był zaskakująco realistyczny i pełen życiowej siły. Podobnie jak jego młodszy i współczesny jemu św. Augustyn (354-430), swojego czasu był żonaty, rozumiał prosty ludzki język i prawdziwie biblijnie kochał życie.

Co ciekawe, to właśnie św. Augustyn miał później kontynuować i rozwijać teologię Świętej Trójcy Wielkich Kapadokijczyków.

Grzegorz z Nazjanzu dużo pisał o sobie, przeżywał dogmaty jakby właśnie jego dotyczyły osobiście. Grzegorz z Nyssy – będąc na wyżynach teologii, 'mistycyzmie światła i ognia', wysokościach boskiego mroku, sam nic nie głosił o sobie w swej biografii. Z wyjątkiem być może jednego wyjątku: po wizycie w Jerozolimie napisał, że nie warto tam jechać. Prawdziwa Jerozolima znajduje się bowiem w sercu każdego wierzącego. 

Teologia Grzegorza jest szczytowym osiągnięciem doktryny Trójcy tej wielkiej epoki, którą teologia nazywa Złotym Wiekiem Patrystyki. To jemu Pan dał zdolność jako – pierwszemu, do pełnego i dokładnego objaśnienia biblijnej nauki o Boskości Ducha Świętego.

Grzegorz z Nyssy nadał mistyczne uzasadnienie instytutowi stanu zakonnego. Jego interpretacje Pisma Świętego, kazania, Wielkie Słowo Głosicielskie są jednocześnie chrześcjańskie, dogmatyczne, śmiałe - aż do głoszenia doktryny o powszechnym zbawieniu wszystkich - a jednocześnie reprezentują sobą poetyckie arcydzieło!

Trudno jest przecenić wkład św. Grzegorza w zwycięstwo chrześcjaństwa nad herezjami pod koniec IV wieku i sformułowanie doktryny Kościoła.

Jednocześnie, chociaż imię Grzegorza słusznie niezmiennie znajduje się w kalendarzu świętych, prawie nie ma ono żadnej znaczącej liturgicznej czy nawet ludowej czci.

W tej dysproporcji wielkości i zapomnienia Grzegorza zauważalna jest szczególna melancholia świętości,'Smutek lata' Złotego Wieku, jak to śpiewa w swojej piosence Lana Del Rey. Jego nadzwyczajna, „smutna wyjątkowość.” 

Tak jakby Św. Grzegorz, podobnie jak Mojżesz, którego tak bardzo miłował w swoich pismach, sam ustanowił nieprzeniknioną zasłonę nad swoją chwałą.