Publications

MARIN I ASTERIUSZ Z CEZAREI

Augustin Sokolovski

20 sierpnia, drugiego dnia święta Przemienienia, Kościół czci pamięć świętych męczenników Marina i Asteria Cezaryjskich. Święci cierpieli za Chrystusa za panowania cesarza rzymskiego Waleriana (253-260). Ze względu na miejsce cierpienia w centrum administracyjnym i kościelnym ówczesnej Palestyny Marin i Asteriusz nazywani są Cezaryjskimi. Informacje o świętych zachowały się w kościelnej historii Euzebiusza, w tłumaczeniu jego Historii na język łaciński, a także w krótkich przypisach do starożytnych monologiów.

Według Euzebiusza z Cezarei dla "Kościoła w tym czasie wszędzie panował pokój". Oznacza to, że w tym okresie nie było systematycznych i scentralizowanych prześladowań chrześcijan. Jednak, jak to miało miejsce w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, często wierzący w Chrystusa byli przedmiotem prześladowań tłumu, padali ofiarą oszczerstw i donosów.

Marin, którego imię w tłumaczeniu z łaciny oznacza "morski" był rzymskim oficerem. Podobnie jak w przypadku Poncjusza Piłata, gdzie słowo "Piłat" oznaczało "człowieka z włócznią", takie imię mogło być określeniem obyczaju lub rangi. Marin wyznawał chrześcijaństwo, "był rodowity i bogaty". Miał zostać wybrany na wolne miejsce centuriona, czego znakiem wyróżnienia, według Euzebiusza, było wręczenie winorośli. W ten sposób ten znak wyróżnienia z okoliczności historycznej stał się znakiem przeznaczenia (In.15,8).

W momencie przyjęc1ia tego insygnia człowiek z tłumu stwierdził, że Marin nie może zostać uhonorowany tym tytułem, ponieważ lekceważy tradycyjne wartości. "Jest chrześcijaninem i nie składa ofiar cesarzom" - brzmiało oskarżenie. Sam donosiciel ubiegał się o jego miejsce.

W trakcie powstałego postępowania, sędzia, o imieniu Achaj, upewnił się, że oskarżenie jest słuszne. Marin nie wyrzekł się, publicznie potwierdził, że jest chrześcijaninem. Sędzia dał mu trzy godziny na refleksję. Trzy godziny stały się obrazem trzydniowego Zmartwychwstania.

Świadkiem tego procesu był cezaryjski biskup Teotekn. Zbliżył się do Marina, gdy wychodził z sądu i wziął go za rękę, zabrał go do miejsca, gdzie chrześcijanie spotykali się na nabożeństwie eucharystycznym. Biskup "ujął pół płaszcza Marina i wskazał na wiszący z boku miecz". Jednocześnie "dał mu boską Ewangelię i zaproponował, żeby wybierał sobie to, co mu się podoba", nieuzbrojenie Boga lub nowy wysoki stopień wojskowy.

Zaskakujące jest to, że gest Teotekna był nie tylko faktycznym powtórzeniem tego, co już miało miejsce w postępowaniu przed sądem, ale także poprzedzał, co więcej, przyspieszał przyjęcie orzeczenia. Nie czekając na koniec trzech godzin podanych przez świecką władzę rzymską na dokonanie wyboru między karierą wojskową a wyznaniem wiary, Kościół zaproponował Marinowi wcześniejsze określenie swojego wyboru. Święty wyciągnął rękę po Ewangelię i tym samym wybrał śmierć.

Według Pisma, Jezus, miał zmartwychwstać po trzech dniach i trzech nocach. Nie czekając na termin, zmartwychwstał pierwszego dnia tygodnia, czyli zaraz po szabacie, kiedy zgodnie z prawem Bożym nie należało pracować. Nawet w tym szabatowym spoczynku sprawiedliwego Jezus nie cofnął się przed spełnieniem woli Boga. Przyszedł bowiem nie łamać, ale wypełniać prawo (Mt. 5,17)

Trzy godziny na refleksję, które, według pogańskiej ironii oskarżenia, święty Marin otrzymał na refleksję, w ludzkiej proporcji odzwierciedlały to święte działanie Zmartwychwstania. Z tą dramatyczną różnicą, że stosunek między trzema dniami a trzema godzinami tworzył nie tylko rodzaj proporcji miary ludzkiej i boskiej, ale także reprezentował ruch wielokierunkowy. Chrystus Ukrzyżowany na krzyżu i złożony w grobie spieszył się z zmartwychwstaniem. Święty Marin wziął Boskie Pismo i pospieszył, by umrzeć. Według świadectwa Euzebiusza: "natychmiast doprowadzono go, w czym był odziany, na śmierć i stracono go".

Święty Asteriusz, którego pamięć obchodzona jest wraz z Marinem, był rzymskim senatorem. Był świadkiem śmierci męczennika i poruszony mocą uświęconej decyzji," wziął ciało Męczennika na plecy" i uhonorował go pogrzebem. Asteriusz był szeroko znany. Ubrany w "błyszczące drogie szaty" niósł zakrwawione relikwie Świętego. Podobnie jak Józef z Arymatei w Ewangelii (Łukasz 23:51), "ubrał Maryna w kosztowne pokrycie" i uhonorował go pełnym czci pochówkiem.

Faktem jest, że Asteriusz był chrześcijaninem. Według Euzebiusza pewnego dnia był świadkiem składania ofiary pogańskim bóstwom. Na brzegach Jordanu poganie wrzucali do wód zwierzę domowe, a bóstwo, które mieszkało w tej niegdyś Świętej biblijnej rzece, rzekomo uczyniło go niewidzialnym. Asteriusz był świadkiem tego szaleństwa i zwrócił uwagę tłumu na fakt, że zwłoki zwierzęcia pozostały w rzece, wystarczyło przyjrzeć się temu bliżej. To był niespotykany na swój sposób zuchwały gest. W końcu Asteriusz, według Euzebiusza, nie tylko ujawnił oszustwo, ale także publicznie wezwał imię Chrystusa. Jednak wysoka pozycja i nienaganna reputacja wśród ludzi uratowały go przed uśmierceniem. Teraz, po pogrzebie Marina, taki moment nadszedł.

"Albowiem ilekroć jesz ten chleb i pijesz ten kielich, głosisz śmierć Pańską, aż wróci" - czytamy w liście Pawła (1 Kor.11,26). W starożytnych liturgiach te słowa Apostoła były powtarzane wiernie w momencie modlitewnego kontaktu z ciałem i krwią Pana. Podobnie jak Eucharystia, na którą chrześcijanin wzywał do głoszenia śmierci Chrystusa i wyznania Jego Zmartwychwstania, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa były natychmiast przedstawiane oczom pierwszych chrześcijan na widok ksiąg Ewangelii. Teksty Pisma były strzeżone i starannie ukrywane.

"Zaszczyt, jaki on dał męczennikowi, zostaje natychmiast przejęty przez samego męczennika" - napisano w starożytnym łacińskim tłumaczeniu historii Euzebiusza. Wyciągając rękę po Ewangelię, Święty Marin zaznaczył swój wybór cierpienia za wiarę. Wziął na siebie ciało Chrystusa wcielone w ewangeliczne słowa, aby dołączyć do Niego w męczeńskim świadectwie Jego odkupieńczego dzieła. Za nim Święty Asteriusz przejął ciało męczennika, podzielił się z nim swoją chwalebną pozycją w jego klęsce i sam został uwielbiony za wyznanie Chrystusa.