Augustin Sokolovski
Dziś Kościół czci pamięć świętego Wasyla Wielkiego. Święty żył zaledwie 49 lat i odszedł do Pana w 379 roku.
Wszystkiego 2 lata nie doczekał się do II Soboru Powszechnego, który był rezultatem całego jego wysiłku życia.
Zasługi Bazylego Wielkiego dla Kościoła są ogromne. Po arcybiskupie Dionizjuszu z Aleksandrii (190-264) Bazyli został drugim świętym, który przeszedł do historii z imieniem "Wielkiego".
Przez prawie dziesięć lat Święty był arcybiskupem w swoim rodzinnym mieście - Cezarei Kapadockiej. Region, znajdujący się w środkowej Azji Mniejszej – Kapadocja, od wieków obejmował ogromne terytorium.
Chociaż po upadku Konstantynopola w 1453, stopniowo pojawił się w prawosławiu system lokalnych, czyli autokefalicznych, kościołów, a Starożytny Kościół, z najważniejszymi diecezjami, istniał raczej na zasadzie “naczyń połączonych”, można powiedzieć, że w rzeczywistości św. Bazyli był głową całego lokalnego kościoła w Kapadocji.
Mówi o tym sam tytuł arcybiskupa. W starożytności na Wschodzie oznaczał on prymasa Kościoła.
W samej Cezarei mieszkało wówczas prawie pół miliona mieszkańców. Pod jurysdykcją Bazylego znajdowało się około pięćdziesięciu biskupów. Bazyli mógł wyświęcać odpowiednich kandydatów, ale nie mógł przemieszczać z diecezji na diecezję. Nie pozwalały na to bowiem, jak zresztą nie pozwalają do dziś, na to starożytne kanony.
W tym czasie cesarzem imperium był Walens (364-378) - oczywisty heretyk, arianin.
Podobnie jak inni arianie, zaprzeczał on boskość Jezusa Chrystusa.
Wierzył, że Pan Jezus jest stworzony, to znaczy po prostu wymyślony przez Boga jako pośrednik między Nim a ludźmi.
Okolicznością komplikującą było to, że cesarze rzymscy tamtych czasów, począwszy od syna Konstantyna Wielkiego, Konstancjusza (337-361), postrzegali monarchię absolutną Boga Ojca wymyśloną przez arianów jako uzasadnienie ich arbitralnej i niepodzielnej władzy.
Należy zauważyć, że biblijna chrześcijańska nauka o Trójcy Świętej jest jednym z uzasadnień klasycznej dla czasów nowożytnych zasady trójpodziału władzy. Taka jest teologiczna tektonika rzeczy nieteologicznych!
Episkopat Kościoła Wschodniego w obawie przed władzą, z egoistycznych pobudek, albo po prostu z ignorancji był po stronie heretyków. Tylko niektórzy z arian byli silni intelektualnie i próbowali obalić prawosławie za pomocą filozofii i Pisma Świętego. Ta okoliczność była najbardziej niebezpieczna.
W tym czasie filozofia była swego rodzaju media siecią i cieszyła się powszechnym zaufaniem. Ważne jest wiedzieć o tym, bo pozwala zrozumieć, jak potężny był to wpływ, że nawet teraz, w XXI wieku, prawosławni mnisi, nie znając źródeł tego zwyczaju, noszą długie brody, ponieważ takie w czasach starożytnych nosili filozofowie.
Cesarz Walens zagroził Bazylemu wygnaniem i śmiercią. Ale Święty nie ustąpił. Następnie Walens podzielił prowincję Kapadocji na dwie części, aby podzielić archidiecezję Bazylego.
W odpowiedzi św. Bazyli zaczął wyświęcać na biskupów prawosławnych przeciwników ariaństwa, mocnych intelektualnie i nienagannych w swoich przekonaniach chrześcijan. A inaczej nie można było postąpić - w przeciwnym razie zatriumfowałaby ciemnota herezji.
W ten sposób św. Bazyli wyświęcił na biskupa swojego przyjaciela Grzegorza z Nazjanzu (329-390). W tym celu stworzył nową diecezję w Sazimach. Było to jedno z miejsc, w których znajdowało się pośrednie, etapowe więzienie. Grzegorz nie chciał tej nominacji i po przybyciu na miejsce posługi był przerażony zastaną sytuacją. Nie odprawiając ani jednego nabożeństwa, wrócił, skąd przybył.
Później ta nominacja nie dała mu możliwości zostania biskupem Konstantynopola. W stolicy odprawiał nabożeństwa, głosił kazania i polemizował z heretykami arianami i w końcu ostatecznie bronił prawdziwego prawosławia. To właśnie za niezwykłą głębię jego kazań o Trójcy Bożej otrzymał tytuł „Teologa”. Jego przeciwnicy wśród przybyłych na II Sobór Powszechny głosili, że był biskupem innej, Sasimskiej diecezji.
Być może najbardziej autorytatywny biskup tamtych czasów, duchowy ojciec Bazylego i Grzegorza, św. Melecjusz z Antiochii (+381), zmarł podczas samego soboru. To on powiedział kiedyś Grzegorzowi, aby poszedł i głosił prawosławie w Konstantynopolu.
Z kolei najważniejsi wówczas w Kościele biskupi Rzymu i Aleksandrii nalegali, aby św. Grzegorz odszedł na emeryturę. Jak pokazała późniejsza historia, wyrządziło to Kościołowi ogromne szkody.
Jeśliby św. Bazyli z Cezarei był na Soborze, niewątpliwie poparłby Grzegorza. Ale będąc już we Wspólnocie Świętych, patrzył na to, co pochodziło z siedziby Ojca Niebieskiego (J 14,2). Tutaj na Ziemi święci są często samotni.