Augustin Sokolovski
W ostatnich dniach lipca Kościół wspomina Świętą Golinduchę Perską. Święta była wielką sprawiedliwą Kościoła Perskiego. W jej biografii było tak wiele wydarzeń, niezwykłych znaków i cierpień, że gdyby świętość nie była darem łaski, ale wynikiem okoliczności, być może te wyczyny i dary, nawet indywidualnie, byłyby w stanie zrodzić do Królestwa Niebieskiego wielu święci. Parafrazując Maksyma Gorkiego (1868–1936) w jego słowach o melancholii w „Starej kobiecie Izergil”, „w jej czasach było tyle świętości, że mogła napić się niejednego człowieka”.
Golinducha jest świętym wielkich wyjątków. Jako jedna z nielicznych została uhonorowana spokojną śmiercią, jednak w źródłach starożytnych nazywana jest męczennicą. Ewangeliczne dążenie do misji i owoce przepowiadania pozwalają, zgodnie ze starożytną terminologią świętości, czcić ją na równi z apostołami.
Podobnie jak w powieści postmodernistycznej, okoliczności jej biografii są zarówno wiarygodne, jak i zaskakujące. Są one połączone jak figury lalki gniazdującej, gdzie większa wkrótce odsłania mniejszego, ale nie mniej cennego w swojej boskiej bezbronności człowieka. Oprócz jego życia wybitni historycy tamtych czasów mówili także o „wielkiej świętej z Persji”.
Według jej życia święta żyła w drugiej połowie VI wieku w Persji. Jako żona wysokiego rangą księdza zoroastryjskiego przeżyła kryzys duchowy. Być może miało to związek z okolicznościami tamtych czasów, gdyż to właśnie wtedy irańscy szachowie rozpoczęli politykę usuwania z tronu starszych duchownych. Wcześniej arcykapłan był drugą po szachu osobą w państwie. Teraz stał się jednym z wielu.
Jak to bywa w biografiach wybranych przez łaskę, Bóg w wizji wskazał Golindusze potrzebę znalezienia chrześcijańskiego księdza i przyjęcia chrztu. Na chrzcie kobieta otrzymała imię Maria. W tamtym czasie na chrzcie nie zmieniano poprzednich imion. Takie nowe imię chrystologiczne na cześć Matki Bożej było wyznaniem, że w sercu Maryj z Persji narodziła się wiara, podobnie jak wydarzenie Zwiastowania, wyłącznie z góry.
Starożytny Kościół wierzył, że metoda łaski przezwycięża okoliczności, a Bóg w Chrystusie może dać wiarę każdemu człowiekowi swoją hipostatyczną wszechmocną mocą, zwaną Duchem Świętym. Dlatego też cudowne nawrócenie Maryi, należy postrzegać nie jako jakąś alegorię, ale jako pełnoprawne wyznanie w działaniu tej zapomnianej już prawdy doktrynalnej.
Jednak podobnie jak w przypadku cudownych nawróceń i „asymetrycznych”, czyli nie zdeterminowanych pochodzeniem czy oświeceniem chrztów, sprawiedliwi muszą w tym życiu drogo zapłacić.
To nie spodobało się jej mężowi, który doniósł władzom, że jest ona nadmierne zauroczona ascezą i odmawia mu współżycia z nim. Maria była wówczas nawrócona na chrześcijaństwo i przeżywała okres neofityzmu, donos spowodował, że została aresztowana. Początkowo traktowano ją łagodnie. Nakłaniano ją do powrotu do zoroastryzmu. Dla Maryi było to absolutnie niemożliwe, ponieważ starożytni chrześcijanie uważali zoroastrian za pogan, którzy czcili swój błogosławiony ogień.
Od 531 roku w Iranie rządził szach Chosrow I (501-579). Chociaż to on odsunął najwyższego kapłana od tronu i uczynił duchowieństwo zoroastryjskie "tylko" jedną z wyższych warstw w Persji, kiedy prowadził wojnę z Cesarstwem Wschodniorzymskim, Bizancjum. Przy tym to właśnie pod jego rządami Persja osiągnęła najwyższy szczyt swojej potęgi.
Władca trzymał chrześcijan w surowym posłuszeństwie, ponieważ będąc ludźmi wykształconymi i zamieszkującymi miasta, mogli zwrócić swój wzrok w stronę Bizancjum. Dlatego, sam szach bezpośrednio zaangażował się w sprawę Golinduhi. Za odmowę wyrzeczenia się chrześcijaństwa, wtrącił ją do więzienia na 18 lat. Warto zauważyć, że właśnie taki okres w niektórych współczesnych krajach jest uważany za pełnoprawny substytut dożywocia, chociaż unika się nazwać tę karę po imieniu.
Następca Chosrowa na tronie 1 lipca 579 Ormizd IV (540-590) zmienił politykę religijną swojego poprzednika, jednak nie zmieniając swoją antyrzymską politykę, próbował w równym stopniu opierać się nie tylko na zoroastrian, ale także na chrześcijan. Symbolem takiego "nowego myślenia" w sprawach zewnętrznych, na pokaz, było pozwolenie na odwiedzanie w więzieniu gnębionej tam szlachetnej chrześcijańskiej "więźniarki sumienia", przez wysłannika Konstantynopola - Aristowula. Ale uśmiech jakby korzystnych okoliczności, nie stał się świętym łaskawym uśmiechem Boga.
Posłaniec nauczył Marię śpiewania Psalmów. W odpowiedzi na to straż najwyraźniej zapodejrzewała ją o otrzymanie tajnych informacji i oskarżył ją o szpiegostwo. Aby udowodnić swoją niewinność, musiałaby wyrzec się chrześcijaństwa.
Przypomnijmy, że od chwili przyjęcia chrześcijaństwa przez Konstantyna Wielkiego (+337) za oficjalne wyznanie Cesarstwa Rzymskiego, Persja postrzegała chrześcijan jako obcych agentów i potencjalnych wrogów państwa. Wielu perskich męczenników jest tego wielkim, bolesnym świadectwem. W konsekwencji popchnęło to Kościół perski na drogę separacji i oficjalnego wyznania „nestorianizmu”, który w Bizancjum został uznany za herezję. Następnie nowe prześladowania i cierpienia spadły na chrześcijan pozostających w jedności z Rzymem i wschodnimi patriarchami na terytorium Persji.
Przez długi czas była poddawana wyrafinowanym torturom i udrękom. Nie otrzymawszy żadnych zeznań i nie uzyskawszy od niej wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej, Golinducha została skazana na śmierć. W momencie wykonywania wyroku śmierci, na podobieństwa losu nawrócenia Dostojewskiego, Pan Jezus zmienił los Świętej. Siłą niewytłumaczalnego zbiegu okoliczności, które samej Golindusze wydawały się niewątpliwym cudem, zdołała się wyrwać z rąk oprawców i uciec.
Tak więc, podobnie jak prawda o darze łaski wiary, w biografii św. Maryj z Persji stało się widoczne wyjaśnienie innego dogmatu wiary. Według Pisma Świętego i starożytnych symboli Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia. Dzień ten jest momentem, w którym zmarły ostatecznie i nieodwołalnie umiera. Trzeci dzień to także czas, kiedy traci się wszelką nadzieję ludzką i zaczyna działać sam Bóg. Innymi słowy, nie mamy do czynienia z chronologicznym, ale teologicznym, biblijnym rozumieniem tego, co wydarzyło się w biografii i historii Boga. Chrześcijaństwo jest przesiąknięte dogmatami.
W Credo Bóg nazywany jest „stwórcą nieba i ziemi”. W oryginale greckim słowo „twórca” dosłownie oznacza „poetę” lub „artystę”. Ręce Boga, według słów starożytnego Ojca Kościoła, Ireneusza z Lyonu (130-200), to Syn Boży i Duch Święty. Święci stają się żywymi ikonami, namalowanymi rękami Boga. Przekazują ludziom i światu obraz Jezusa Chrystusa. Świętość świętych, za sprawą boskiego artysty, staje się ich żywą ikoną, co ostatecznie objawia jej życiodajną podstawę, której imię jest Jezus Pan.
Średniowieczni teolodzy wierzyli, że Chrystus był życiodajnym i ożywiającym dogmatem. W tym sensie święci w swoich biografiach i gestach uwidocznili cząstki tej Żywej Prawdy, która raz na zawsze weszła w historię wszystkich ludzi. W tym sensie interesujące jest zastanowienie się, które z prawd Pisma Świętego i starożytnych Symboli były uosobieniem biografii niektórych świętych. W ten sposób życie Maryi z Persji w paradoksalnym i nie dającym się pogodzić połączeniu połączyło w sobie pełnię łaski Pana i kenozę Świętego Krzyża.
Przez długi czas ukrywała się na pograniczu dwóch imperiów, gdzie, w gromadach stworzonych na wzór współczesnych obozów dla uchodźców, głosiła chrześcijaństwo. Owoce jej słów, dane jej życiowym doświadczeniem, były prawdziwie apostolskie. Zaiste była obdarzona na mocy łaski boskiej, proroczymi darami. W chwili, gdy wszystkie okoliczności skłaniały ją do ukrywania się tylko przed wykonawcami wyroku śmierci i aby poświęcić się wyłącznie ascezie, Święta głosiła Ewangelię.
Wtedy w biografii Świętej Golinduchy widoczne stało się objaśnienie starożytnej prawdy wiary, mówiącej o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa trzeciego dnia. Dzień ten bowiem, zgodnie z biblijnym przekonaniem, jest czasem, kiedy wszelka ludzka nadzieja zostaje ostatecznie utracona i zaczyna działać sam Bóg.
W 590 szach Armizd w 590 został zabity w wyniku buntu wojskowego. Korzystając ze zbrojnej pomocy bizantyjskiej, przy osobistym udziale cesarza Mauritiusa (539-602) na tron w 591 roku zasiadł nowy szach Chosrow II Parwiz (570-628). Szczególną misję przy osadzeniu na tron szacha pełnił krewny i duchowny cesarza, biskup Dometian (564-602). Próbował on nawrócić szacha na chrześciańską wiarę, ale niestety ta zaskakująca próba nie powiodła się.
Dometianowi nie udało się dojść do serca Chosrowa, ale właśnie podczas tej misji dowiedział się o świętej Golindusze i sam długo z nią obcowal. Dzięki temu spotkaniu dotarły do nas szczegóły jej życia. Święta wkrótce po tym zmarła. Wcześniej odbyła pielgrzymkę do Jerozolimy. Niedaleko miasta Nizibia, znanego ze starożytnych świętych i szkoły teologicznej, odeszła do Chrystusa Pana.
W tym pożegnalnym geście Świętego było wielkie proroctwo. Kilka lat później rozpoczęła się ostatnia wojna między Bizancjum a Persją (602-630) w ich wzajemnej historii.
W 602 roku Mauritius został zabity przez buntowników. Chozrow rozpoczął wojnę pod pretekstem zemsty za tego, który okazał mu wielkie dobro. Wkrótce Jerozolima została splądrowana przez Persów, Krzyż i chrześcijanie zostali zabrani do niewoli, wielu zostało zabitych, świątynie zniszczone. W trakcie konfrontacji oba Imperia wyczerpało się nawzajem i Islam zawładnął zwolnionym przez nie wolnym miejscem. Imperium perskie zostało zrujnowane, a Bizancjum straciło na zawsze dwie trzecie swojego teryrorium.
Gdyby świętych można było nawzajem porównać, to Golinducha jest niewątpliwie podobna do równo-apostolskiej Nino z Gruzji. Z tą wielką różnicą, że z powodu ludzkiego zła większość życia zmuszona była w więzieniu, utrapieniach. Na głoszenie Ewangelii zostało jej zaledwie kilka lat. W tym jest podobna do takich wielkich pisarze i poetów, wśród których jest Andriej Płatonow (1899-1951), który napisał niezwykle genialnie, ale bardzo mało, po prostu dlatego, że rządzący skazali go na dożywocie, po prostu zakazując publikacji utworów.
Golinducha jest podobna do wielkich poetów i pod innym względem. Bez wątpienia była i jest naprawdę wielką wszechświatową świętą. Jej imię, według różnych źródeł, w tłumaczeniu z perskiego oznacza "piękny kwiat" lub lepiej - "córka róż". Jak tu nie pamiętać nazwy słynnej grupy muzycznej: "Guns and Roses". W dzisiejszych czasach tak współczesna nam w perypetiach swego życia Święta pozostaje w zapomnieniu lub, co gorsza, jest wyśmiewana, po prostu dlatego, że w kalendarze liturgicznym nikt nie przetłumaczył jej imienia, nie powiedział, co ono oznacza. W czasach powszechnego zapomnienia nie zapominajmy, że umiejętność płaczu, jak i uśmiechu, pozostaje w człowieku, nawet gdy nie ma go już z nami.